Niepewność to obecnie jedyne, czego pewni mogą być inwestorzy z całego świata. Donald Trump zaserwował rynkom emocjonalny rollercoaster, który najpierw doprowadził do potężnych spadków na granicy rynkowej bessy, a następnie jedną z najlepszych sesji w historii Wall Street. W chwilach niepewności inwestorzy poszukują płynności, która prowadzi nawet do spadków takich bezpiecznych aktywów jak złoto. Z drugiej strony okresy spadków to jednocześnie również okazja dla wielu inwestorów. Jak wskazał znany niemiecki bankier, Mayer Amschel Rothschild: „czas do kupowania jest wtedy, gdy na ulicach jest krew. Nawet jeśli to twoja krew.”. W obecnym okresie niepewności może pojawić się kilka pytań, a przede wszystkim takich jak: czy pozbywać się swoich akcji? Czy trzymać i czekać na odrobienie strat? Czy to koniec spadków? Czy to okazja do zakupu?
Czy warto pozbywać się swoich akcji?
Każda decyzja na temat kupna czy sprzedaży akcji musi zależeć od ostatecznej decyzji inwestora. Wejście na rynek powinno jednak przebiegać wraz z odpowiedzeniem sobie na pytanie: dlaczego kupuje akcje? Dlaczego inwestuje w dane aktywa oraz jaką mam strategię wyjścia. Jeśli nie został spełniony warunek wyjścia z rynku, odpowiedź czy sprzedawać swoje akcje powinna nasuwać się sama. Oczywiście ostatnie ekstremalne wydarzenia zmieniają dosyć sporo dla wielu aktywów. Jeśli perspektywy dla naszych spółek czy aktywów uległy zmianie wraz z nowym paradygmatem światowego handlu, wtedy istnieje przesłanka, aby zastanowić się nad zmianą alokacji swoich środków. Z drugiej strony warto pamiętać, że niewiele osób, prawdopodobnie poza Warrenem Buffetem, zdecydowało się na sprzedaż akcji w obliczu niepewności. Wobec tego może okazać się, że aktualny moment nie jest optymalny, aby pozbywać się całego portfela.
Zacznij inwestować dziś lub wypróbuj darmowe konto treningowe
Otwórz konto Konto treningowe Pobierz aplikację mobilną Pobierz aplikację mobilnąIndeks S&P 500 zaliczył w pewnym momencie ponad 20% spadek, ale w dzień, w którym to nastąpiło, obserwowaliśmy również wyraźne odbicie. Warto pamiętać, że spadek od szczytu na poziomie ponad 20% jest uznawany za rynkową bessę. Wobec tego technicznie taka sytuacja na rynku nie nastąpiła. Patrząc na historię, wielokrotnie obserwowaliśmy spadki w zakresie 20-25% od szczytu, ale zdarzały się również większe spadki. Największy spadek na S&P 500 w historii sięgnął ponad 55% i był on związany z kryzysem finansowym z lat 2007-2008. Wobec tego obecny ruch może być uznawany za korektę, po której nastąpi odbicie lub zalążek większego rynku niedźwiedzia.
Spadek na S&P 500 od historycznego szczytu wyniósł mniej niż 20%. Z drugiej strony spadek powyżej 20% obserwowaliśmy na indeksie spółek technologicznych Nasdaq 100. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Czy jednak analiza tego, czy obecna korekta jest już zakończona, czy nie ma znaczenie? Oczywiście najlepszą strategią byłoby sprzedawanie na szczycie i kupowanie w dołku, ale nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, kiedy te dwa momenty w cyklach rynkowych następują. Co jeśli weźmiemy pod uwagę długi okres inwestycyjny? Patrząc na ostatnie 35 lat, na indeksie S&P 500 okazuje się, że najdłużej odrabiano straty przez 14 lat, choć w większości przypadków większe korekty odrabiano w 5-10 lat. Ostatecznie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat średnia roczna stopa zwrotu oscyluje od 6% do 10% na S&P 500. Jest to zdecydowanie więcej, niż można było zarobić na obligacjach czy pozostawiając swoje środki na lokatach.
Annualizowane stopy zwrotu dla S&P 500 dla różnych horyzontów inwestycyjnych. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Oczywiście obliczenie potencjalnego zysku z historycznej inwestycji przy średniej rocznej stopie może wydawać się skomplikowane, dlatego warto przedstawić, jak wygląda skumulowana stopa zwrotu. Dla przykładu Inwestując w S&P 500 na początku 2015 roku, pierwszy rok nie byłby zbyt dobry, ale już obecnie mielibyśmy 162% wzrostu. To oznacza, że kwota 1000 dolarów zainwestowana np. w ETF na S&P 500 wynosiłaby 2620 USD. Oczywiście obliczenia te nie uwzględniają ewentualnych podatków i co najważniejsze dywidend, które oczywiście potencjalnie mogłyby zwiększyć naszą stopę zwrotu.
Skumulowany zwrot dla S&P 500 dla różnych horyzontów czasowych. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Ile trwają korekty?
Analizując wszystkie większe bessy na S&P 500 w ostatnich 75 latach, możemy zauważyć, że osiągając już lokalny dołek, średni zwrot z indeksu S&P 500 w perspektywie jednego roku od dołka wyniósł 40%. Co jest ważniejsze, minimalny zwrot z analizowanych sytuacji wyniósł nieco ponad 21%, a maksymalny 75%. Obie rozważane sytuacje to historia ostatnich lat. Co równie ważne, odrobienie 20% spadku, który miał miejsce, w przypadku większości przypadków zajmował średnio ok. 70-75 dni. Obecna korekta trwała od 19 lutego do 8 kwietnia, co daje nam 48 dni. Historycznie była to jednak z krótszych korekt, choć zdecydowanie szybciej z bessy rynek wyszedł np. w trakcie pandemii. Oczywiście wtedy na ratunek gospodarkom ruszyły rządy i banki centralne, a teraz inwestorzy są skazani na łaskę niepewności dotyczącej negocjacji umów handlowych między USA oraz całym światem.
Odrabianie strat po bessach trwało zwykle ok. 70-75 dni, patrząc na historię od 1950 roku. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Czy to już dołek?
Określenie tego, czy jest to już dołek, jest tak naprawdę kluczowym zagadnieniem dla inwestorów. Oczywiście cały czas króluje niepewność, a decyzje Trumpa mogą zmienić sytuację o 180 stopni. Warto też pamiętać, że ostatnia decyzja o zawieszeniu ceł nie oznacza, że Trump z nich zrezygnuje. Co więcej, Trump zdecydował się również na pewne wyłączenia z ceł dla elektroniki, ale pierwotna euforia została później stłumiona faktem, iż nie zdjęto w pełni ceł, a jedynie zredukowano cła wzajemne do stawki na poziomie 20%.
Niemniej przy próbie wyznaczania dołka mogą nam pomóc pewne fundamentalne czy techniczne wskaźniki. Jednym z nich jest VIX, czyli indeks strachu. Indeks VIX sięgnął poziomu 65, czyli względnie wysoko, patrząc na normalne poziomy VIXa oscylującego między 10, a 30 punktów. Niemniej w trakcie kryzysu finansowego w 2008 roku indeks sięgnął niemal 90 punktów, natomiast w trakcie pandemii było to ok. 85 punktów, czyli znacznie więcej niż ostatnio. Patrząc się na wystandaryzowany indeks VIX, ostatnia wyprzedaż spowodowała wyjście indeksu na poziomy wskazujące na nadmierną wyprzedaż. Wobec tego VIX może sugerować, że dołek jest już za nami.
VIX potencjalnie może wskazywać, że najgorsze jest już za nami. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Kolejnym ważnym wskaźnikiem jest udział spółek, które znajdują się powyżej 200 okresowej średniej. Jeśli ceny akcji spadają, dosyć szybko przebijają się poniżej. Wystandaryzowany wskaźnik bazujący na udziale spółek powyżej tej średniej dał wyraźny sygnał, że zdecydowanie więcej spółek traci, niż zyskuje, co również można uznawać za wskaźnik kontrariański.
Liczba spółek poniżej 200 okresowej średniej wyraźnie wzrosła, co dało sygnał nadmiernego wyprzedania. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Indeks opcji put do call sygnalizuje nam to, jak bardzo inwestorzy na Wall Street zabezpieczają się przed spadkami. Liczba opcji put wzrosła tak diametralnie, że również utrzymaliśmy wyraźny sygnał nadmiernie negatywnie nastawionych inwestorów. Obecnie obserwujemy powrót do normalnych poziomów, choć inwestorzy wciąż trzymają dużą liczbę opcji sprzedaży.
Wskaźnik stosunku opcji put-call dla indeksu S&P 500. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Niemniej ważne jest spojrzenie na sentyment inwestorów indywidualnych. Badanie stowarzyszenia takich inwestorów AAII bada zestawienie tych nastawionych pozytywnie i negatywnie. W pewnym momencie obserwowaliśmy tak negatywne nastawienie, że sugerowało to nadmierne wyprzedanie. Z drugiej strony wskaźnik ten nie zawsze dawał dobre długoterminowe sygnały. Przykładem jest np. okres po 2008 roku.
Udział inwestorów pozytywnie nastawionych do tych negatywnie nastawionych wg badania AAII. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Czy akcje są już tanie?
Spadki cen na rynku akcji w większości przypadków wywołują okazje do kupna. Niemniej warto pamiętać, że jeszcze niedawno indeks S&P 500 czy Nasdaq 100 znajdowały się na historycznych szczytach i wiele analityków wskazywało na nadmierne wykupienie. Wobec tego można sobie zadać pytanie, czy akcje są już odpowiednio tanie?
Indeks S&P 500 nie tylko mocno tracił od początku tego roku, ale również w pewnym momencie znalazł się na stracie z perspektywy jednego roku, co oczywiście w przypadku amerykańskiego rynku akcji zdarza się niezwykle rzadko. Choć w przeszłości w trakcie korekt zdarzały się większe 1-roczne spadki na S&P 500, wydaje się, że rynek znalazł się już w zakresie nadmiernego wyprzedania.
Wystandaryzowane roczne zmiany na S&P 500. Roczne straty na tym indeksie zdarzają się niezwykle rzadko. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Ważne są nie tylko same zmiany cen, ale również relacja cen do zysków. Wskaźnik ceny do zysków spadł w ostatnim czasie z okolic 28 punktów do 23 punktów. Historycznie zbliża się więc on do średniej, co obrazuje poniższy wykres. Z kolei indeks ceny do prognozowanych zysków spadł z 26 do poziomu 20. Strefa między 25 do 30 w przeszłości mogła sygnalizować nadmierne wykupienie, wobec czego można powiedzieć, że akcje względem zysków nie są już drogie, ale z pewnością nie są również bardzo tanie.
Standaryzowana cena do zysków dla S&P 500 pokazała, że akcje nie są już drogie, choć jednocześnie nie są też obecnie ekstremalnie tanie. Źródło: Bloomberg Finance LP, XTB
Podsumowanie
Podsumowując, mimo że wyceny akcji wróciły do neutralnych poziomów i pojawiają się sygnały nadmiernego wyprzedania, na rynku wciąż dominuje niepewność. Wskaźniki fundamentalne i techniczne sugerują, że akcje nie są już drogie, ale też trudno wskazać, że jesteśmy już po ostatecznym dołku. W przeszłości po bessach odrabianie strat zajmowało ok. 75 dni, dlatego przed Wall Street potencjalnie jeszcze długa droga. Decyzje o kupnie czy sprzedaży powinny być podejmowane ostrożnie, z uwzględnieniem własnej strategii i tolerancji ryzyka, ponieważ sytuacja na rynkach może się dynamicznie zmieniać, zwłaszcza w tak nieprzewidywalnych czasach jak obecnie.
Michał Stajniak, CFA
Wicedyrektor Działu Analiz XTB
michal.stajniak@xtb.pl
Ta publikacja handlowa jest informacyjna i edukacyjna. Nie jest rekomendacją inwestycyjną ani informacją rekomendującą lub sugerującą strategię inwestycyjną. W materiale nie sugerujemy żadnej strategii inwestycyjnej ani nie świadczymy usługi doradztwa inwestycyjnego. Materiał nie uwzględnia indywidualnej sytuacji finansowej, potrzeb i celów inwestycyjnych klienta. Nie jest też ofertą sprzedaży ani subskrypcji. Nie jest zaproszeniem do nabycia, reklamą ani promocją jakichkolwiek instrumentów finansowych. Publikację handlową przygotowaliśmy starannie i obiektywnie. Przedstawiamy stan faktyczny znany autorom w chwili tworzenia dokumentu. Nie umieszczamy w nim żadnych elementów oceniających. Informacje i badania oparte na historycznych danych lub wynikach oraz prognozy nie stanowią pewnego wskaźnika na przyszłość. Nie odpowiadamy za Twoje działania lub zaniechania, zwłaszcza za to, że zdecydujesz się nabyć lub zbyć instrumenty finansowe na podstawie informacji z tej publikacji handlowej. Nie odpowiadamy też za szkody, które mogą wynikać z bezpośredniego czy też pośredniego wykorzystania tych informacji. Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.